Kliknij klawisz TAB i wybierz opcję klikając ENTER. Jeżeli przejdziesz całe menu WCAG, to okno schowa się i pojawi się ponownie treść strony.

Zaułek - Renata Jabłońska

Zaułek - Renata Jabłońska

Renata Jabłońska - Zaułek

1.

Na Zaułek składa się dwadzieścia sześć mini opowiadań, a w zasadzie ilustracji, będących w dużej mierze zarysem domowych (ewentualnie miejskich) scen (zwykle wyimków z rzeczywistości), bądź projekcjami snu albo doświadczeniami śnienia na jawie, gdzie dotychczasowe reguły poznawcze ulegają mocnemu zakwestionowaniu. 

 

2.

Osiemdziesięciosześcioletnia autorka po raz kolejny celuje w zacieranie granic pomiędzy jawą, a snem. Cała jej proza składa się niejako z fragmentów marzeń sennych, wplecionych w codzienne rutyny. W pewnym momencie nie wiemy, czy czytamy o czyimś śnie, czy aby sen nie staje się częścią rzeczywistości? To proza bardzo mgławicowa, o ledwie zarysowanych wątkach. Tak jakby wyrwana została z projekcji sennych, które pocięte na kawałki, składają się na niniejszy zbiór opowiadań. Bywa on trudny w lekturze, szczególnie wtedy, kiedy granica między realizmem, a fantazją, umyka nam, a percepcja zwodzi na manowce. Być może od pewnego momentu w narracji, zwracamy się w stronę widm, zachowujących pozory rzeczywistych postaci? 

 

3.

Jabłońska napisała książkę o obecności, rozpisaną na kilkadziesiąt mikro scen, fabularnych wstępów. Równie dobrze, można powiedzieć, że udało jej się stworzyć pozór fikcyjnego trwania, które podejmuje nas zawsze już w trakcie – coś się wcześniej wydarzyło, coś niechybnie po ostatniej kropce się stanie. Trudno pisać o tej kalejdoskopowej prozie. Jerzy Jarzębski, na okładce tomu, trafnie zauważa: „To zapis snów, który wymaga dużych zdolności, bo nie jest tak, że przytaczane przez pisarzy i frapujące dla nich oniryczne fabuły muszą koniecznie interesować czytelników. Sny Renaty Jabłońskiej przechodzą przez przygodę ich lektury obronną ręką, są bowiem niezwykłym zapisem bardzo złożonych doświadczeń”. Sama autorka wydaje się kierować do czytelnika pytania o ontologiczny status rzeczywistości, o epistemologiczne granice poznania, o możliwość doświadczania obecności. Gdyby te prozy rozważać w duchu akademickich, filozoficznych tropów, to z pewnością intertekstualne wycieczki w stronę fenomenologii byłyby uzasadnione. Jabłońska próbuje odpowiedzieć na fundamentalne pytanie związane z naszą percepcją, a dotyczące tego, jak świat i jego fenomeny, zjawiają się w polu naszej/mojej uwagi. Co możemy o nich powiedzieć niezaprzeczalnego? Czym jest rzeczywistość, jakie są jej niepodważalne jakości? Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy autorka Kluczy, mieszkająca od 1957 roku w Tel Awiwie,  próbuje wytyczyć jasną granicę pomiędzy jawą-istnieniem, a snem-podświadomością. Być może jej opowiadania są zapisem podświadomych lęków – utajonym przykładem na życie osobne, podświadomego? 

4.

Wiele z tych fragmentów budzi dysonans poznawczy, implikuje czytającemu niepokój. Momentami to permanentne zacieranie granic, pomieszanie porządków, płynność i nieuchwytność tego działania, budzi naszą frustrację i zniechęcenie. To w ogóle ciekawe: książka czyta się niemalże sama, wydaje się w zasadzie nieszczególnie istotna, w warstwie fabularnej mało ciekawa, ale z każdym kolejnym dniem i ponowną lekturą, wstępne rozpoznania zaczynają się wikłać. Trudno wyrokować o Zaułku jakieś krytyczne sądy, ferować określone opinie, bo ta książka do pewnego stopnia (a może cały czas?) nas zwodzi, choć na wstępnych etapach myślimy, że jednak zawodzi. Nic nie jest takie, jak dotychczas przypuszczaliśmy. Nie wiadomo już, czy obserwujemy czyjś sen, czy też jesteśmy w jego trakcie? A może proza ta pokazuje interwały, kiedy po przebudzeniu dociera do nas świadomość realności, a nieistnienie oddala się, by przeczekać,  poczekać na nas do kolejnej nocy?

5.

Odzierając jednak tę prozę z jej onirycznego sztafażu, zostajemy z refleksjami natury ogólnej. Renata Jabłońska napisała książkę traktującą o wyborach, które mogą przynosić rozgoryczenie. Autorka dopóki jestem ukazuje życie jako skomplikowany ścieg. Próbuje się tu obłaskawić czas, myśli się nad bagażem doświadczeń. Od pewnego momentu wie się już, że są wspomnienia niosące smutek – łzy przynoszące ulgę –  i radości od których pogłębia się w nas żal. Świat tych opowiadań wydaje się dobrze znany, lokalny, na wyciągnięcie ręki. W zasadzie nie dziwią nas jego szczegóły, ale gdyby zacząć cytować pojedyncze, wydawałoby się oczywiste passusy, sprawy zaczynają się komplikować. Dla przykładu zdania z opowiadania Brat: „Rozglądam się. Wszystko wygląda jak zawsze”. Czyli jak? Zaczynamy podejrzliwie zerkać na rutynowe ujęcia realizmu: „Siedzę w autobusie. Jest duszno. Wielu ludzi drzemie. Głowa siedzącej obok kobiety śmiesznie podskakuje. Autobus gwałtownie hamuje. Nie wiem, gdzie jestem, jednak wszyscy wysiadają, więc ja też”. Jakie jest (jak wygląda) miejsce jednego człowieka w istnieniu, co o nim wiemy? 

6.

Reasumując, przede wszystkim to proza o pozorach i złudzeniach, o trudzie wydobywania się na powierzchnię realnego. To w swoim meritum opowiadania będące po stronie podmiotu, ale nie odmawiające osobowych jakości pojedynczym rzeczom. Bo i dialog z płaszczem, konwersacja z palcem, czy pogawędka z cieniem, są pytaniami o możliwości świata nieożywionego. Jabłońska wciąż pozostawia otwartym pytanie o status pojedynczości w życiu człowieka. Na ziemi i w snach. 

 

 

                                                                                                                                                                                             Bartosz Suwiński         

 

Obraz:

 

 

Nasi partnerzy

Wszelkie prawa zastrzeżone - POK © 2024 Polityka prywatności RODO Deklaracja dostępności Mapa strony

Webdesing: Logo WebInspiracje

Przeszukaj naszą stronę:

Schowaj wyszukiwarkę

Schowaj menu
Ten link otwiera nową kartę

Link zostanie otwarty w nowym oknie! Wyrażasz na to zgodę?


Otwórz ten link
Schowaj i wróć do strony

Galeria zdjęć:

    Cenimy Twoją prywatność. Zobacz jak dbamy o Twoje dane i poznaj nasze zasady dotyczące przetwarzania informacji.