Kliknij klawisz TAB i wybierz opcję klikając ENTER. Jeżeli przejdziesz całe menu WCAG, to okno schowa się i pojawi się ponownie treść strony.

Poezje - Cyprian Kamil Norwid

Poezje - Cyprian Kamil Norwid

Cyprian Kamil Norwid - Poezje



1.

Po pierwsze. Znój stawiania liter i praca w słowie była dla niego jak oddech, któremu podporządkowany jest cały organizm. Norwid to poeta p i s m a, a dopiero potem myśli i idei. Pracujący w słowie cierpliwie, przymierzający doń różne maski, testujący możliwości ciszy, wtrącający idee do lochów wieloznacznych odniesień i odwołań, znający siłę pauzy, wielokropka, czy zawieszenia sensu. Ale i przecież autor z temperamentem wojującego publicysty, celującego w długie frazy, meandrujące jak niespokojna rzeka, nagłe jak rychłe kaprysy Fortuny. Przede wszystkim zaś, to poeta urwanego śladu, który prowadzi nas przez ciemną knieję, a potem porzuca. Jakby tracił wiarę w człowieka i możliwości artykulacji spraw jedynie istotnych, do zrozumienia których rzadko kiedy się zbliżamy. W jego poezji nagle orientujemy się, że jesteśmy sami, a nasze wewnętrzne kompasy szukają wyjścia z lasu, który żyje własnym majestatem. I nie rzuca cieni, bo obecność w nich się nie schowa.

Bo nie zginęło żadne utęsknienie,
I żadna boleść nie przewiała marnie,
I żaden uśmiech błahy nieskończenie –
Jest taki anioł, co skrzydłami garnie
I śmiech, i boleść, i to niedotkliwe
Człowieka chaos bierze w dłoń, jak żywe.

2.

Po drugie. Przyszedł na świat pod niezwykłą konstelacją i koniunkcją gwiazd, w 1821 roku (siedem miesięcy po śmierci Johna Keatsa). Tego samego roku na świat przyszedł również Fiodor Dostojewski, Charles Baudelaire i Gustave Flaubert. Za rok ostatni oddech wyzionie autor Prometeusza wyzwolonego. Norwid przeżył wszystkich, umierającego najpóźniej z pozostałej trójki, autora Braci Karamazow, o dwa lata. Ale jego życie to lata ciemne, godziny mroczne, tak jakby za momenty olśnienia, płacił nędzą pozostałych dni. Nie jest tajemnica, że kolejne partytury życie wygrywało mu niezwykle boleśnie, jakby skala nigdy nie celowała w półtonach. „Osobliwa kadencja zdania, częstokroć szorstka i chropawa; zaskakujące luzy w obrazowaniu lub też przeciwnie – zagęszczenie obrazów i metafor; skłonność do paradoksów i niespodzianki intelektualnej; ponadto daleko posunięta niezależność od układów i konwencji wersyfikacyjnych”1. Wymyk i wybieg. Częściej trafianie w sedno, niż opodal.

Skoro usłyszysz, jak czerw gałąź wierci,
Piosenkę zanuć lub zadzwoń w tymbały;
Nie myśl, że formy gdzieś podojrzewały;
Nie myśl – o śmierci…

3.

Poezja Norwida to wersy o człowieku zapominającym o bólu, któremu żal chwil, „Z których każda, jak żwirem zasuty motylek”. W swoich pieczołowitych kontemplacjach – by użyć tytułu znakomitej książki Aleksandra Świętochowskiego – „dumaniach pesymisty” – łowi myśl, „co opodal ledwo skrzelą błyska…”. Nie ma dna ani przystani, jest otchłań, na której rozmazują się nasze spojrzenia. Poeta stale przypominał, jak mało pewnych rzeczy jest na ziemi, jak trudno znaleźć słowa na stany i gorączki, które trawią nasze lędźwie. Często gonił za wspomnieniem, jakby chwilę teraźniejszą chciał nakryć kołtunem przeszłości. Norwid to poeta snu, który dobrze rozpoznał jego błogie nieświadome ciągi, dlatego upodobał sobie stan bliski omdleniu, kiedy wszystko zasnuwa ciemna kotara. Wiedział, że jak kończy się sen, nadchodzi kolejny, bardziej dosłowny, zdzierający pozory prostacko, nie czekając na wzbudzenie świadomości. Norwid w sposób jedyny i osobny dał dowód temu, jak bardzo może obmierznąć komuś świat – świat, nigdy poezja. Wiedział, że czas (ale jaki, burzy? ciszy?) nie tylko spala nas w swoim piecu, ale, że również niepokoi przestrzenie, czyni bieg naprzód ucieczką. Że jednakowo na drogach szerokich i ciasnych, spotkać nas może nieszczęście. Tylko w jego poezji obok kamienia sterczącego na miedzy jest żółta dziewanna i ruda polna mysz. To on przypominał, że jak wywołuje się zmarłe dziecko przy jego matce, należy wspomnieć „Że usta miało z pąsowych korali”. Wiedział, że nikt z nas nie mówi własnym głosem, dlatego w Modlitwie zdobył się na jednowersowe, paraliżujące wyznanie: „Jestem z n a m i ę!...”. Wiedział, że jesteśmy wpisani w ciało jak słowo w wiersz, że idziemy za jego kaprysami i namiętnościami, że w zderzeniu z jego pasją, wszelkie inne idą w odstawkę. I to najważniejsze, że nasza cielesność jest ułomna, ale tylko w niej, być może, zjawia się od czasu do czasu, Duch.

Ci, co w duchu ubodzy,
Już kosztują królestwa,
Lecz na stepach nicestwa
Tacy rzadko są mnodzy.

Przyjdzie nam za sny nieść jawy. Wartkie strumienie zamienią się w strugi, opowieści podmienią się pod aluzje. „Tak a nie tak: nie nasza rzecz. / Ludzie – radzi się smucić”.

[Bartosz Suwiński]

1 K. Wyka, Wstęp, [w:] Cyprian Kamil Norwid, Wybór poezji, przeł na język francuski F. Konopka, wstępem opatrzył K. Wyka, Kraków-Wrocław 1974, s. 8.

Obraz:

Nasi partnerzy

Wszelkie prawa zastrzeżone - POK © 2024 Polityka prywatności RODO Deklaracja dostępności Mapa strony

Webdesing: Logo WebInspiracje

Przeszukaj naszą stronę:

Schowaj wyszukiwarkę

Schowaj menu
Ten link otwiera nową kartę

Link zostanie otwarty w nowym oknie! Wyrażasz na to zgodę?


Otwórz ten link
Schowaj i wróć do strony

Galeria zdjęć:

    Cenimy Twoją prywatność. Zobacz jak dbamy o Twoje dane i poznaj nasze zasady dotyczące przetwarzania informacji.